piątek, 19 grudnia 2014

#10

W ramach zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia prezentuję Wam rozdział 10, który mam nadzieję się spodoba i jest nieco dłuższy. 
Życzę Wam moi drodzy dużo zdrówka, szczęścia, miłości oraz samych sukcesów. 
Cieszcie się tym co macie i doceniajcie każdy detal Waszego życia!
Wesołych Świąt! 
Kocham Was! ♥
PS. Jeśli mam u Was jakieś zaległości w komentowaniu, to przypomnijcie mi w spamie czy coś :) x


Szeroki uśmiech zagościł na twarzy Violet, gdy po raz setny czytała treść ostatniej wiadomości od Zayn'a. Poczuła jak w jej sercu robi się ciepło, a uczucie, że ktoś się nią przejmuje, wywoływało u niej niepohamowaną radość. Malik chciał spróbować jej pomóc. Czy właśnie tego nastolatka potrzebowała?

Nie wiedziała w jaki sposób miałoby to wyglądać, ale nie mogła się doczekać ich kolejnego spotkania. Chciała się z nim po prostu zaprzyjaźnić, nic więcej. Może właśnie w jej życiu potrzebny był prawdziwy przyjaciel, z którym mogłaby o wszystkim porozmawiać?

Od momentu, kiedy ojciec dziewczyny zapoznał się z Mulatem, którego oczywiście nie potraktował zbyt dobrze, zrobił się jeszcze gorszy i stanowczy niż wcześniej. Nastolatka szczerze go nienawidziła i gdzieś głęboko chciała, aby odszedł do tej kobiety, z którą zdradził jej matkę. Wiedziała też, że to może przynieść nowe kłopoty w domu Spencer, gdyż jej rodzicielka znów mogłaby popaść w depresję, czy coś jeszcze gorszego. 

Josh zainstalował w domu alarm antywłamaniowy. Przez to urządzenie dziewczyna nie mogła wychodzić nigdzie z domu. Oczywiście nikt oprócz Josha nie wiedział o alarmie. Kiedy Viol ubrana w piżamę, pewnej nocy otworzyła okno, o oczywistej porze jej późnych wypadów, alarm postawił na nogi wszystkich domowników. 

Pan Spencer wparował do jej pokoju niczym antyterrorysta i zaczął wydzierać się na córkę co zamierzała zrobić. Violetta udawała przerażoną i jedyne co przyszło jej do głowy to chęć otwarcia okna z powodu bezsenności. 

Z samego rana, przy śniadaniu, odbyła się kłótnia. Vivienne jak i Violet przeciwko Josh'owi. Obie nie pochwalały pomysłu z alarmem, jednak mężczyzna nie dawał za wygraną. Ostatecznie wszyscy zostali w niemiłych stosunkach wobec siebie, a najbardziej na tym ucierpiała siedemnastolatka, Nie mogła się już wydostać z domu kiedy tylko chciała i zwyczajnie odpocząć na świeżym powietrzu. Nawet nie było jej dane przypatrywać się z niewielkiej odległości chłopakowi o ciemnych oczach i przepięknym uśmiechu.

Viol poderwała się z łóżka, gdy w drzwiach do jej pokoju stanął starszy mężczyzna, którego śmiała nazywać ojcem. Oczywiście nie zapukał, bo jak twierdził, nie musi prosić kogoś o wejście do jednego z pomieszczeń w swoim domu. Tak, ale kultura tego wymaga. Jak widać on jej nie posiadał. No cóż nie będzie się już o to z nim kłócić po raz kolejny, bo najzwyczajniej nie ma na to ochoty.

- Masz może ochotę pojechać ze mną do warsztatu na przegląd, a później wyskoczyć na obiad w mieście? - spytał z nadzieją w głosie i wpatrywał się w twarz nastolatki.

- Myślę, że to nie jest dobry pomysł - zaczęła znudzona, jednak nie dane jej było dokończyć.

- Za dwadzieścia minut widzę cię gotową na dole - oznajmił surowo, a dziewczyna przewróciła oczami. 

- Po co pytałeś, jak postawiłeś mnie przed faktem dokonanym? - rzuciła wkurzona poduszką w jego stronę, gdy wychodził już z jej pokoju.

- Twoje zachowanie jest nie do pomyślenia - pokręcił zirytowany głową i kompletnie zniknął z jej oczu.

Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia? - spytała samą siebie.

Wstała z wygodnego łóżka i z szafy wyciągnęła ubrania, w których miała pojechać na tę cudowną wyprawę z ojcem. Skierowała się do łazienki, która na szczęście była usytuowana za drzwiami po prawej stronie jej pokoju.

Pozbyła się swoich piżam i weszła pod prysznic, wcześniej odkręcając kurek z ciepłą wodą. Woda przyjemnie spływała po jej nagim, a także poranionym ciele. Jej rany po cięciu się nie były tylko widoczne na nadgarstkach, ale również na udach i biodrach. Niektóre z łatwością się goiły, a przy niektórych potrzeba było więcej czasu by się zagoiły. To właśnie te wszystkie rany przypominały jej o tym jak słabym psychicznie człowiekiem jest.

Strumień wody był tak gorący, że wręcz załkała z bólu, jednak starała się powstrzymać uczucie parzącej skóry. Przygryzła dolną wargę, aż do krwi, a następnie zakręciła kurek. Zaczęła się cała trząść, a łazienkę pokrywała para. Wytarła puchowym ręcznikiem swoje dosyć czerwone ciało, a następnie się nim owinęła. Stanęła przed zaparowanym lustrem i przejechała dłonią by pozbyć się pary. Jej oczy były podkrążone, a z włosów jeszcze kapała woda. Przyzwyczaiła się już do swojego okropnego i żałosnego wyglądu, więc nawet nie miała nigdy ochoty się malować. Bo komu miałoby się niby spodobać takie niczemu nie warte stworzenie? Nałożyła pastę na szczoteczkę i energicznymi ruchami zaczęła szczotkować zęby.

Po jakimś czasie ubrana w kwiecistą spódnicę i kremową bluzkę z długimi rękawami, zeszła na dół do salonu, gdzie czekał na nią poddenerwowany już ojciec. Miała to gdzieś, bo wcale nie prosiła się na ten wypad. 

Skierowali się do samochodu i zajęli swoje miejsca. Violet by nie słuchać swojego ojca, włożyła słuchawki do uszu i zagłębiła się w tekście lecącej piosenki. Nie miała ochoty urządzać sobie z nim jakichkolwiek pogaduszek, przy tym udając kochaną rodzinkę. Takie coś nigdy, by się nie zdarzyło.

Podróż do warsztatu samochodowego zajęła jakieś pół godziny. Zaparkowali przy wjeździe do warsztatu i wysiedli z auta.

- Możesz się przejść niedaleko za ten czas, gdy ja będę załatwiać swoje sprawy - zaproponował mężczyzna, a nastolatka przytaknęła.

Naciągnęła bardziej rękawy na poranione nadgarstki i szła przed siebie, oglądając nieznaną jej okolicę. Było tu mało zieleni, a dymy z kominów fabrycznych unosiły się nad jej głową. Budynki były zdobione przez graffiti, a gdzieniegdzie walały się butelki po różnego rodzaju alkoholach. Ogółem można było stwierdzać, że okolica nie należała do najpiękniejszych ani najbezpieczniejszych.

Kiedy nastolatka skręciła za rogiem, odwróciła się za prawe ramię i zza szalówki paska od spódnicy wyciągnęła papierosa wraz z zapalniczką. Przystanęła na moment i odpaliła go srebrną zapalniczką. Oparła się o jeden z zniszczonych budynków i zaciągnęła się tytoniem. Przytrzymała dłużej niż powinna dym w ustach, a kiedy go wypuściła poczuła ukojenie. Rozluźniła się i z wielką przyjemnością zaciągała się papierosem raz po razie.

- Wydaje mi się, że w twoim wieku palenie jest zabronione, a na dodatek szkodliwe - do uszu dziewczyny doszedł głos, który zdążyła już zapamiętać, choć tak rzadko go słyszała.

Nim zdążyła wydusić coś z siebie, papieros z jej ręki znalazł już innego właściciela. Był nim nie kto inny jak Zayn, który nie wiadomo skąd się pojawił. Jednak to teraz nie było ważne, ważniejsze było to, że po prostu w całej okazałości stał przed nią z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Była zaczarowana jego tatuażami i obiecała sobie, że kiedyś spyta o ich znaczenie.

- Hej, to moje - udała oburzoną i dodatkowo tupnęła nogą, by podsycić swoje wzburzenie.

Chłopak wzruszył jedynie ramionami i umieścił papierosa pomiędzy swoimi zaróżowionymi ustami. Zaciągnął się nikotyną, a przyjemne uczucie wypełniło jego płuca. Wypuścił idealne kółko utworzone z dymu i zaśmiał się.

- Co tutaj robisz? - spytał, poprawiając beanie.

- Huh, mogłabym spytać o to samo, złodziejaszku - Violetta odpowiedziała mu ze szczerym uśmiechem i założyła dłonie pod piersiami.

- Złodziejaszku? Dbam o stan twojego zdrowia! Chyba nie chcesz dostać raka płuc czy coś takiego w w tak młodym wieku, nieprawdaż? - odpowiedział oburzony, na co dziewczyna parsknęła śmiechem.

- A wiesz, że palenie w mojej obecności działa tak samo jak bym była biernym palaczem? - uniosła jedną brew do góry, a Zayn'a jak najwidoczniej zatkało.

- Okej, wygrałaś! - uniósł ręce w geście poddania i zgniótł butem niedopałek.

- Cienias! - wyśmiała go, a ten z rozbawieniem pokręcił głową.

- Odpowiadając na twoje, znaczy się moje tak naprawdę pytanie, pracuję niedaleko w warsztacie ojca i wyskoczyłem do sklepu - wskazał na paczkę papierosów trzymaną w lewej dłoni.

- Och, a ja przyjechałam z tatą na przegląd do jakiegoś warsztatu i to chyba nawet tego, w którym ty pracujesz i spaceruję sobie po okolicy - wsunęła kosmyk włosów za ucho, czując na sobie przenikliwy wzrok chłopaka.

- Chyba chciałaś powiedzieć, że szukałaś miejsca, by zapalić szluga - Mulat wystawił koniuszek języka, ukazując tym samym kolczyk w nim.

- Tak, rozgryzłeś mnie, ale będę musiała pewnie już wracać, bo wiesz jaki jest mój ojciec, niestety - uśmiech ich obojga nagle zniknął.

- To cię odprowadzę, w końcu zmierzamy w tym samym kierunku - Violetta przystanęła na propozycję chłopaka i ruszyli przed siebie.

Podczas drogi wymienili się informacjami o ich samopoczuciu i historii zgubienia komórki przez Zayn'a. Żadne z nich nie chciało zaczynać jakiś drażliwych tematów, najwyraźniej stwierdzili, że mają jeszcze czas na takie rozmowy. Malik opowiedział o swojej pracy i o tym jak wielkie ma problemy z wczesnym wstawaniem. Jak się okazało Violet była jego przeciwieństwem, szybko wstawała, ale potrafiła wylegiwać się bezczynnie w łóżku nawet cały dzień. Nie zabrakło również kilku żartów, z których oboje głośno się śmiali.

Kiedy dziewczyna zobaczyła szyld z nazwą zakładu, zatrzymała chłopaka dłonią. Ich ojciec nie mógł zobaczyć ich razem, musiałaby wtedy słuchać jego narzekań, a przez najbliższy czas nie miałaby żadnych swobód.

- Poczekasz tutaj, a do warsztatu wrócisz jak już stąd odjadę, okej? Nie chcę słuchać jego pieprzenia - poprosiła nieco przyciszonym głosem.

- Ma się rozumieć, ale wisisz mi za to jakieś ciastko, albo dobrą kanapkę - wyszczerzył się w jej kierunku.

- Jakiś ty wymagający, ale okej. Co tylko zechcesz - zgodziła się i dodała na pożegnanie - dziękuję za miło spędzony czas. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy - puściła w jego stronę oczko.

- Oczywiście, że się zobaczymy, muszę odebrać swoją kanapkę - wystawił w jej kierunku język.

- Materialista - prychnęła i z udawaną obrażoną miną wsiadła do auta, w którym czekał na nią ojciec.

- Co tak długo? - spytał, odpalając silnik.

- Straciłam poczucie czasu - odpowiedziała i zapięła pasy bezpieczeństwa.

Josh jedynie przytaknął i ruszył w stronę centrum miasta, gdzie oboje mieli zjeść obiad. Od czasu do czasu zerkał na uśmiechniętą nastolatkę, zastanawiając się z czego się tak cieszy.

Dla Violet było jasne, dlaczego jej twarz zdobi uśmiech. W końcu zobaczyła Zayn'a, z którym świetnie spędziła czas. Naprawdę darzyła go uczuciem, które powodowało, że czas przy nim stawał w miejscu i byli tylko oni. Jak głupia by była, gdyby nie pojechała wraz z ojcem. Wtedy nie miałaby najmniejszych szans, aby go zobaczyć w najbliższym czasie. Życie naprawdę lubiło ją zaskakiwać, a jeśli chodziło o Malika, to w dobrym znaczeniu. Kto potrafiłby ulec jemu wrodzonemu urokowi?





8 komentarzy:

  1. Hm coś czuję, że Viol będzie teraz często jeździć do warsztatu z ojcem
    U mnie masz zaległości w komentowaniu na obu blogach
    @kurwa_ily

    OdpowiedzUsuń
  2. Na samym początku chciałabym podziękować za komentarz u mnie. Dziękuję bardzo! To motywujące. x
    A teraz przejdę do twojego opowiadania:
    W końcu się spotkali! Awww! To było niesamowite. Uwielbiam Zayna; jego charakter, wygląd, wszystko! Nic dziwnego, że Violet tak reaguje jak go widzi - spadł jej z nieba. Dziewczyna nie ma kolorowego życia (i Zayn również) i przydałaby się jej taka osoba z którą mogłaby porozmawiać na każdy temat i cieszę się, że tą osóbką jest Malik, bo jest wręcz stworzony dla Violet!
    Oni tak bardzo do siebie pasują. Wiele ich łączy, bo obydwoje mają przerąbane w życiu. Szkoda mi Violki. Tnie się i nic dziwnego. W takiej rodzinie nie da się normalnie żyć. Tata - kretyn, który zdradził swoją żonę, i mama - kobieta, która wyszła za kretyna i teraz cierpi.
    A Violet niestety musi na to wszystko patrzeć. Nie ma wyjścia. Mam nadzieję, że coś się zmieni i że w końcu nastolatka zazna spokoju i szczęścia, co jest mało prawdopodobne, ale skoro w jej życiu pojawił się Zayn, to być może zabierze ją na koniec świata i będą sobie żyć.
    Czy wspominałam, że nienawidzę ojca Violet? Cóż, no to powtórzę: NIENAWIDZĘ GO! Jest okropny! Jak może traktować córkę w ten sposób? Najpierw niszczy swoją rodzinę, a potem oczekuje, że Violet będzie wypełniać każdy jego rozkaz, jakby była psem? Jeśli ten człowiek myśli, że polepszy swoje relacje z córką w ten sposób, to się grubo myli. Niech zdycha w męczarniach. Ups. ;)
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i kolejnego spotkania Zayna z Violet. Oni są tacy sljfkdsgkdsgds.
    Jestem wniebowzięta. Świetny rozdział!
    Ja tobie również życzę Wesołych Świąt, a także weny i czasu na napisanie ciągu dalszego, chociaż z czasem teraz chyba lepiej, bo wolne. :)
    Ściskam. x

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareście się spotkali jak mio :)
    Współczuje bardzo Violet dlatego, że ma takiego okropnego ojca chcociaż wydaje mi się, że mało powiedzniane.
    Zayn I Violet kocham ich
    Bardzo do sebie pasują :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Wspaniały!!!!!!!!!!
    _@dominika1993_

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dzisiaj Shippuje Violet i Zayna :)
    Rozdział świetny. Cieszę się że spotkali :*
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że komentuję tutaj? Po prostu link z blogspotem "Alone" odnalazłam szybciej niż wattpada :)
    Ja po takiej wiadomości również bym się szczerzyła jak nie wiem co; takie smsy są raczej nierealne dzisiaj, ale marzyć możemy prawda? Główna bohaterka ewidentnie, małymi kroczkami zaczyna czuć coś do Zayna i bardzo mi się to podoba. Ich relacja jest... słodka. Taka naturalna para znajomych, którzy żartują, śmieją się a potem... Bum, mają dzieci, są po ślubie i w ogóle; nie no, żartuję, ale mam nadzieję, że to jakoś pójdzie w szczęśliwym kierunku :)
    Ojciec Violett jest burakiem, dupkiem, kutasem, gnojem, starym pedziem, frajerem, idiotą, bezmózgiem, ciotą, nudziarzem i mogłabym bym tak jeszcze długo wymieniać.... Co łączy mnie o główną bohaterkę to fakt, że obydwie nienawidzimy kiedy ktoś nam coś narzuca. Ja bym się chyba rzuciła na jej ojca, gdyby narzucał mi cały czas swoje zdanie. To jest nie do przyjęcia!
    Bardzo fajny rozdział, przyjemnie się czytało!
    Czekam na kolejny, gdzie Zayn odbierze swoją kanapkę postaraj się Violett!
    Buziaki i zapraszam do siebie na DL, na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cos mi sie wydaje, ze Violetta polubi jezdzic z ojcem do warsztatu. xD
    W konczy sie spotkali! Odbxbhsoskabshxi.
    Hahah brawo Violl, udalo ci sie wydrac z Malikiem wymiane slowna. XD
    Nie bede sie tu lepiej wypowiadac co mysle o jej ojcu... szkoda gadac... dupek jeden...
    Swietny rozdzial.
    Czekam nn.
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń